fbpx

dePRESJA – bliżej, niż myślisz – to hasło tegorocznej kampanii Fundacji ITAKA w związku z Ogólnopolskim Dniem Walki z Depresją. Po raz kolejny działania Fundacji ITAKA wspiera Librus. Presja to zjawisko, które dotyka wiele osób niezależnie do wieku. Zmagają się z nią dorośli, nastolatki i dzieci. Czasami sami ją na siebie narzucamy, kiedy indziej wynika z oczekiwań naszych bliskich. W wywiadzie dla Librusa o presji narzucanej przez rodziców na dzieci opowiada psycholożka Agnieszka Gola. 

Czym jest presja nakładana przez rodziców na dzieci?

Agnieszka Gola: To wywieranie na dziecku zbyt wygórowanych oczekiwań, którym nie zawsze jest w stanie sprostać. Przestajemy liczyć się z tym, co ono czuje i myśli. Ważne stają się cele, do których ma dążyć i efekty, które ma osiągać. W pewnym momencie nie zauważamy, że nasze dziecko jest w nadmiarze obowiązków i zadań, przestaje sobie z nimi radzić lub część rzeczy w ogóle nie sprawia mu przyjemności. Zapominamy wtedy o potrzebach rozwojowych dziecka. 

Czyli?

Potrzebie bycia akceptowanym, posiadania przestrzeni na zabawę, czasu z rówieśnikami poza kontekstem edukacyjnym, odpoczynku i samorealizacji, poszukiwaniu własnych pasji, tego, co ja chcę i co lubię, a także sprawstwa, czyli poczucia, że mogę o sobie decydować. Oczywiście w sposób adekwatny do wieku. 

Na czym rodzice szczególnie skupiają swoją uwagę? Oczekują samych piątek, czerwonego paska na świadectwie, a może wysokich wyników w sporcie?

Presja jest skierowana na różnego typu osiągnięcia. Niewątpliwie są rodzice, dla których nauka jest najważniejsza. Niekiedy słyszę w gabinecie: „mamę i tatę ciężko zadowolić, nawet jakbym dostała czwórkę, każą mi ją poprawiać”. Rodzice dopytują, jaką ocenę otrzymali inni uczniowie i dodają: „wiem, że gdybyś bardziej się przyłożyła i więcej uczyła, to byś miała piątkę” lub „jesteś zdolna, ale leniwa”. Takie porównania i dążenie do perfekcji niestety niekorzystnie wpływają na rozwój psychiczny dziecka i kosztów, które ponosi. Wielu rodziców chce, aby dziecko było wszechstronnie uzdolnione, miało wiele talentów, osiągało świetne wyniki na wielu płaszczyńcach, co często przekracza zasoby młodego człowieka. Zapisują je na różnego rodzaju zajęcia dodatkowe, które same w sobie nie są złe, o ile nie są nadmiarowe. Czasem rodzice sugerują się tym, co robią inni rodzice, warto się wzajemnie inspirować, o ile bierzemy pod uwagę różnie indywidualne – to, co dla mnie dobre nie musi sprawdzić się u Ciebie. 

Zdarza się, że chcemy, aby dzieci realizowały nasze niespełnione pasje?

Tak. Poza tym chodzi o spełnianie wizji tego, jak ja, jako rodzic wyobrażam sobie moje dziecko, jakie powinno być, kim ono będzie? Często budujemy oczekiwania i plany wobec przyszłości naszych pociech. Już na wczesnych etapach rodzicielstwa możemy zauważyć, że nasze oczekiwania a rzeczywistość często nie idą w parze. Nasze dzieci mogą mieć zupełnie inne talenty i zainteresowania niż my, niektóre może nam być trudno zauważyć lub wspierać, bo myśleliśmy, że będzie inaczej. Zachęcam zawsze rodziców do przyglądania się z czego te oczekiwania się biorą. Oczywiście zdarza się, że dzieci realizują, plany zawodowe rodziców, idąc w ich ślady bo w drodze modelowania, obserwowania autorytetów, jakimi są rodzice zaczynają też się pasjonować tym samym obszarem, ale to nie jest reguła. Czasem od dzieciństwa odczuwają, chociażby niewypowiedzianą wprost presję, aby kontynuować rodzinną tradycję. Wtedy nawet nie mają przestrzeni, aby zastanowić się, czym chcieliby się zajmować i co sprawiałoby im przyjemność.

W tym przypadku zahaczamy już o temat ich dorosłości. A jak wygląda życie dziecka, któremu stale stawiamy coraz wyższe wymagania?

Kiedy przychodzą do mnie rodzice i zgłaszają jakąś trudność np. problem z koncentracją, obniżonym nastrojem, lękiem, analizujemy sobie plan dnia dziecka, codzienne rytuały, obowiązki. Nierzadko szokuje mnie, jak napięty grafik ma młody człowiek, który wraca o 17:00 ze szkoły, jedzie na hiszpański, później ma korepetycje z matematyki, piłka, basen, nie mas czasu na odpoczynek, relacje społeczne, hobby. Tak wygląda jego codzienność. Jest przemęczony, nie ma kiedy się regenerować. A w piątki w jedyne wolne popołudnie ma jeszcze przychodzić do psychologa, bo nie może się skoncentrować. Zataczamy błędne koło. Niestety, kiedy rozmawiam z nastolatkami, to bardzo często słyszę, że nie mają przestrzeni na przyjemności. Czasem nawet trudno im określić, co mogłoby im sprawiać codzienną radość. Pojawia się przeciążenie, frustracja, poczucie bezsensowności i beznadziejności. Mówią: „i tak bym nie miał na to czasu, więc jakie to ma znaczenie, co lubię skoro mam tyle nauki?” Widzę też, że coraz więcej z nich ma perfekcjonistyczne podejście do siebie i tego, co robi. Sami również nakładają na siebie presję a bezlitosne, wysokie standardy są bardzo trudne do spełnienia. Takie osoby nie dają sobie przestrzeni na popełnianie błędów, bo często otoczenie im jej nie dawało. Uważają, że jeżeli nie są w czymś niemal idealnymi, to nie warto być z siebie dumnym i zadowolonym. Dużo pojawia się u nich zniekształceń w myśleniu np. „jeśli popełniłem błąd, to oznacza, że jestem beznadziejny”.

Uważają, że tak już będzie zawsze?

Czasami. Nie dają sobie przestrzeni na szarość. Ciężko im dostrzec pozytywy w codzienności i cieszyć się z drobnych rzeczy- to takie czarno-białe okulary. Cały czas idą po fajerwerki, gonią za króliczkiem. Nie mogą go złapać, a kiedy im się uda, chcą czegoś więcej itd. Tylko, że perfekcjonizm nie istnieje w przyrodzie, a koszty zbyt wysokiej poprzeczki są ogromne. Nie ma idealnego życia, my nie jesteśmy idealni. Dawanie przyzwolenia dziecku na bycie niedoskonałym, na popełnianie błędów, przyzwalanie sobie (rodzicowi) tego samego, to bardzo ważna nauka i informacja dla dziecka, która nie jest bez znaczenia dla naszego zdrowia psychicznego. Silnie łączy się z akceptacją nie warunkową, a bezwarunkową. Kocham Cię i akceptuję takim jakim jesteś, a nie za to co osiągasz. Dzieci potrzebują to czuć i słyszeć od swoich rodziców. 

Dlaczego rodzice stawiają dzieciom tak wysoko poprzeczkę?

To wynika z kilku rzeczy. Po pierwsze każdy z nas niesie bagaż swoich doświadczeń. Kiedy rozmawiam podczas terapii z rodzicami dziecka i pytam o ich doświadczenia z dzieciństwa, czasem słyszę, że również im stawiano bardzo wysokie wymagania. Czasem dostawiali przekaz, że aby być wartościowym człowiekiem i zasługiwać na miłość trzeba mieć osiągnięcia, spełniać czyjeś oczekiwania, czy być „idealnym” dzieckiem. Nasze doświadczenia z relacji z rodzicami są różne, do tego dochodzi kontekst kulturowy, w którym się wychowywaliśmy. Często to jak postępujemy wobec własnych dzieci, wynika właśnie z przekonań i schematów, które sami wynieśliśmy z dzieciństwa. Niektóre z tych przekonań bywają dysfunkcyjne i nam nie służą. Dlaczego? Bo przekonania to taka wiedza, którą nabywamy od dzieciństwa – o sobie, świecie i innych ludziach. To właśnie one stają się naszym sposobem myślenia i wierzymy w nie jak w jedyną, obiektywną prawdę, ale nie zawsze nią są. Np. w sytuacji popełnienia błędu „jestem niekompetentny/ słaby”, „jeśli jestem słaby to inni mnie odrzucą/ nie będą się ze mną liczyć” etc. Przekonania wpływają istotnie na nasze funkcjonowanie, bo to jak interpretujemy dane zdarzenie na podstawie naszych przekonań wpływa na nasze myśli, emocje i zachowania. Ponieważ są utrwalone przekazujemy je z pokolenia na pokolenie, o ile nie uświadomimy sobie, że zniekształcone schematy nie służą nam i naszym relacjom, wówczas możemy nad nimi pracować. Ale wracając do wymagań-innym przykładem tego, dlaczego rodzice podnoszą poprzeczkę jest to, że chcą zadbać i inwestować w rozwój swojego dziecka. Zapisują je na różne zajęcia, żeby w przyszłości nie miało problemów z komunikacją w obcych językach, dostaniem się do dobrej szkoły, na studia czy podjęciem pracy. Rodzice zazwyczaj mają dobre intencje. Nikt nie chce przecież celowo zrobić krzywdy swojemu dziecko. Warto jednak obserwować czy przypadkiem dziecko nie ponosi zbyt wysokich kosztów zdobywania tej wiedzę. Z moich obserwacji wynika, że rodzice często nie są świadomi konsekwencji nakładanej presji. Warto o tym rozmawiać. 

Niektórzy rodzice są przekonani, że dokładanie dzieciom obowiązków i wielu zajęć dodatkowych przyniesie pozytywny efekt. 

Warto przenieść to na własne podwórko. Jeśli trudno nam wejść w perspektywę dziecka, to pomyślmy, jak my się czujemy, kiedy mamy zbyt dużo obowiązków? Nad nami stoi szef, który nagle każe zrobić dwa razy więcej projektów, pojechać na kilka spotkań i szkoleń. Nad naszymi dziećmi stoją: rodzice, nauczyciele różnych przedmiotów i rówieśnicy, którzy również potrafią narzucić sobie presję i rywalizują. Zastanówmy się, ile nasze dziecko musi dźwigać na co dzień? Czy jest w stanie temu sprostać? Jakie ma zasoby, żeby sobie z tym radzić? Jego układ nerwowy jest jeszcze niedojrzały, dopiero się kształtuje, podobnie jak jego osobowość, dziecko dopiero uczy jak radzić sobie ze stresem i emocjami, jak pokonywać przeszkody, jak radzić sobie z porażkami, ale też i z sukcesem oraz czy może polegać na bliskim otoczeniu, czy ma u kogo szukać wsparcia. 

W takim razie, jak należy dzieci motywować, zachęcać, aby korzystały z zajęć dodatkowych i rozwijały pasję, jednakże nie czuły silnej presji i przymusu?

Zdaje sobie sprawę , że ta granica bywa trudna dla rodziców- co jest presją, a co jest wsparciem dziecka w jego rozwoju. Moglibyśmy przecież zapytać: okej, teraz mam do niczego go nie popychać, niczym nie inspirować, będzie tylko siedział w grach? Co więcej u części dzieci faktycznie by tak było. Dzieciaki potrzebują naszej motywacji, potrzebują też widzieć, że wierzymy, że im się uda. Ale sama motywacja do działania jest wypadkową wielu czynników np. naszych różnic temperamentnych, zasobów poznawczych itp. Mamy osoby, które dążą do celu, potrafią odraczać gratyfikacje, ale wśród nas są też tacy, którzy szybko rezygnują i potrzebują małych, ale częstych motywacji i naszego wsparcia do kończenia zadań i osiągana celów. Pamiętajmy, że dzieci tak jak my dorośli przeżywają kryzysy, mają dni, w których nie chcą iść na dodatkowe zajęcia, nawet te, które zazwyczaj lubią. Rozmawiajmy z dziećmi, dyskutujmy, obserwujmy i słuchajmy co do nas mówią. Wówczas będzie nam łatwiej zrozumieć ich perspektywę, z czego mają frajdę, co jest źródłem pozytywnych doświadczeń, ale też z czym im trudno, w czym potrzebują wsparcia? Zauważajmy emocje i zachowania naszych dzieci. Komunikat „widzę, że ci teraz ciężko, czy potrzebujesz mnie/ wsparcia/ odpoczynku?” już sam w sobie jest wsparciem dla dziecka, które czuje się dostrzeżone i ważne. Jeśli zaś chcemy motywować nasze dzieci, warto pokazywać, jakie są korzyści z zaangażowania w dane działanie (czy to odrobienie lekcji, czy pójście na trening piłki). Jak wcześniejsze podobne doświadczenia wpłynęły na nasze dziecko (np. jak się czułaś, gdy ostatnim razem przygotowałaś projekt/wzięłaś udział w przedstawieniu etc., jakie zyski z tego dla Ciebie płynęły/ co z tego chciałbyś aby się powtarzało). Co wiemy z badań, jeśli chodzi o motywowanie i angażowanie dzieci? Np. to, że wraz ze wzrostem doceniania dziecka wzrasta jego zaangażowanie w działanie. Czy to, że nagany i kary są mało efektywne. Pochwały, a nie krytyka są skutecznym narzędziem motywacji dziecka i nastolatka, ale aby była skuteczna powinna być stosowana w określony sposób np. odnosić się do doceniania konkretnych zachowań i działań, skupiać się na włożonym wkładzie pracy a nie na samym efekcie końcowym, zauważać najmniejszą zmianę, staranie dziecka i wyrażać swoje emocje np. „ Widzę jak się starasz, wspaniale że próbujesz”. 

Warto również pokazywać dzieciom na co mają realny wpływ, dać im przestrzeń na sprawstwo, a czasem na powinięcie nogi. Popełnianie błędów to wspaniała lekcja wyciągania konsekwencji, sprawdzania przez dziecko co chcę, a czego chcę na przyszłość uniknąć. Do tego potrzebne jest doświadczenie, dajmy dzieciom na nie przestrzeń. 

Jakie konsekwencje niesie silna presja?

Jeżeli dziecko nie jest w stanie spełnić naszych oczekiwań, może czuć się nieważne, niekochane i nieakceptowane. Koszty są różne, zdarza się że bywają bardzo wysokie i dramatyczne. Nieadekwatne oczekiwania i presja niekorzystnie wpływa na rozwój emocjonalny, samoocenę, poczucie własnej wartości, rozwój osobowości, relacje. Może prowadzić do przeciążenia psychicznego i fizycznego, przewlekłego stresu, a w konsekwencji trudności emocjonalnych, społecznych, poznawczych (np. trudności ze skupieniem, motywacją, zapamiętywaniem), a czasem do zaburzeń psychicznych. 

Odczuwamy skutki presji również będąc już dorosłymi osobami.

Oczywiście, nasze doświadczenia dziecięce kształtują nas a to wpływa na nasze późniejsze życie. Np. przeświadczenie, że powinnam być zawsze perfekcyjna i dawać sobie ze wszystkim radę, jest bardzo obciążające. W pewnym momencie staje się pewną trwałą strukturą, wewnętrznym głosem, w którego głęboko wierzymy. Zniekształcony obraz siebie, nieadekwatne przekonania, myślenie, że tylko idealni jesteśmy wartościowi ma negatywny wpływ na zdrowie psychiczne i jakość życia. 

Jeżeli dziecko doświadcza presji i widzimy, że sytuacja zaczyna je przerastać, gdzie możemy szukać pomocy?

Przede wszystkim, jeżeli widzimy, że coś nas niepokoi w zachowaniu dziecka i obserwujemy zmianę codziennego funkcjonowania. Mogą to być np. problemy z nauką, których wcześniej nie było, zaburzenia snu lub nadmierna senność, problemy apetytem, izolowanie się, zaprzestanie wykonywania czynności, które wcześniej dziecku sprawiały przyjemność, wycofanie się z relacji społecznych, drażliwość, wzmożone zamartwianie się, unikać różnych sytuacjach, zachowania agresywne i autoagresywne, to przykładowe sygnał, który powinien nas zaniepokoić. Warto o nich porozmawiać z dzieckiem i proponować wsparcie. Pomocy szukamy u specjalistów. Można zacząć od najbliższej przestrzeni, czyli porozmawiać z nauczycielami, szkolnym psychologiem. Ale również skorzystać z poradni psychologiczno-pedagogicznej, udać się do psychologa, psychoterapeuty lub psychiatry, jeśli jest wskazanie. Są również dostępne całkowicie bezpłatne telefony zaufania oraz interwencji kryzysowej dla dzieci i nastolatków. Rodzice także mogą zadzwonić na taki numer, gdzie otrzymają wskazówki i wsparcie, jak w danej sytuacji postępować, gdzie się udać. Jeżeli dzieją się rzeczy nagłe i jest zagrożenie życia lub zdrowia dziecka, to zdecydowanie nie czekamy i podejmujemy interwencję udając się z dzieckiem na SOR i/lub do psychiatry dziecięcego. Zachęcam rodziców, aby informowali swoje dzieci o takich telefonach. Czasem ich wiedza i świadomość może pomóc nie tylko im ale komuś z kolegów, którzy być może nie mogą liczyć na wsparcie najbliższych lub nie wiedzą gdzie szukać pomocy. 

Z Agnieszką Golą rozmawiała Natalia Fabisiak z Fundacji ITAKA.

Agnieszka Gola – jest psycholożką, terapeutką dzieci i młodzieży. Ukończyła Wydział Psychologii Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej ze specjalnością Psychologii Klinicznej, a także podyplomowe szkolenie w Terapii Poznawczo-Behawioralnej Zaburzeń Dzieci i Młodzieży w Centrum Terapii Poznawczo-Behawioralnej w Warszawie. Obecnie jest w trakcie specjalizacji z Psychoterapii Dzieci i Młodzieży akredytowanej przez Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego. Jest certyfikowaną terapeutką integracji sensorycznej (SI) II stopnia, diagnostą ADOS i członkinią Polskiego Stowarzyszenia Terapeutów Integracji Sensorycznej. Od 2009 r. prowadzi terapię psychologiczną dzieci i młodzieży. Pracuje m.in. z osobami w spektrum autyzmu, zaburzeniami lękowymi, depresją, ADHD, fobiami, trudnościach emocjonalnych i społecznych. Udziela rodzicom konsultacji psychologicznych i poradnictwa wychowawczego. 

Telefon Zaufania Młodych – 22 484 88 04 – jest dedykowany dzieciom, nastolatkom i młodym dorosłym. W ramach wsparcia psychologicznego działa telefoniczna linia wsparcia od poniedziałku do piątku w godzinach 12:00-20:00. Oprócz tego istnieje możliwość wzięcia udziału w pięciu bezpłatnych sesjach online z psychologiem. Telefon Zaufania Młodych działa dzięki wsparciu finansowemu marki Reserved.


Wróć do aktualności